ktoś za nami szedł, łamał gałęzie. Poszłyśmy dalej i ewidentnie ktoś tam stał. Widziałyśmy garnitur tego mężczyzny... wybiegając przestraszone z lasu zaczęłyśmy dostrzegać u siebie objawy SlenderSickness. Między innymi: krwawiły mi dziąsła, Juli usta, Agnieszka miała katar z krwią. Później wszystkie z nas zaczął boleć brzuch. ;( może to zbieg okoliczności ale chyba niezbyt... Oprócz tego na drodze ktoś patykami napisał wielkie litery S tylko, co może oznaczać "S"? Znalazłyśmy jeszcze nie jeden znak, np. karteczkę na której była godzina 6.00 PM czyli tłumacząc na polski po prostu 18.00. Jest także nowa wersja czemu mógł spłonąć dom w lesie. Obok ruin znalazłyśmy żelazko, było spalone i od razu przypomniały Nam się ubrania które miała wypalone dziury. Bardzo prawdopodobne, że na przykład kobieta prasowała ubrania na Wigilię i przez nieuwagę zostawiła włączone żelazko po czym poszła zająć się innymi rzeczami. Chodząc po Noname znalazłyśmy trzy koła, ogromne najprawdopodobniej właśnie od ciężarówki, z których jedno było wyblakłe a dwa zwyczajne, czarne. Las koło rzeki kryje teraz już trzy tajemnice, z których żadnej nie rozwikłałyśmy. 1. Katastrofa spalonego (bez wiadomych przyczyn) domu, 2. Wypadek samochodowy, który tam się zdarzył ( ta sprawa jest tak jakby trochę połączona z poprzednią, ale nie wiadom czy nasze przypuszczenia z burzy mózgów są słuszne), 3. Slednerman, lub cokolwiek innego a raczej ktokolwiek kto zrobił tamtą rzecz. Najdziwniejsza jest jednak ostatnia sprawa. Na strefie tajemnic Onet, Czyli tutaj, pisały informacje na temat Slendera, zaginionych dzieci oraz całej historii i jej powiązań z mitycznymi wierzeniami oraz o objawach tzw. SlenderSickness, którą właśnie zauważyłyśmy u siebie. ( Jeśli chcecie przeczytać więcej o Slenderze na naszym blogu był już taki post.) Jeśli jednak nie pamiętacie podstawowe objawy slendersickenss - zaczynają odczuwać dziwny niepokój, podenerwowanie, bezsenność, stają się aspołeczne oraz zanoszą się gwałtownym kaszlem, często też krwawią z nosa.
Przed zniknięciem ofiary miewały sny o porwaniu przez postać bez twarzy. Objawy trwają aż do kolejnego spotkania ze Slendermanem. Nie wiadomo, co robi ze swoimi ofiarami - znikają one bez śladu. Są to chyba najdłuższe jak dotąd paranormalne kroniki, muszę przyznać, że pracowałam nad nimi kilka dni, ale niestety dziś nie ma zdjęć, chyba że dla pewności chcecie zdjęcie Slendermana. I to byłoby na dzisiaj wszystko. Mam nadzieję, że się podobało, buziaki ;**