-Gabi, co się stało? Czemu tu jesteśmy?-zapytałam pełna paniki
-Nie pamiętasz? Chodźmy na spacer, to wszystko ci przypomnę...
Szłyśmy przez plażę, a pogoda była strasznie dziwna. Słońce miało czerwony kolor i paliło bardziej niż zwykle. Spojrzałam na telefon. Wyświetlił mi: rok 2021, data 30 luty, godzina 20.30, stpnie Celesjusza 30!
Usiadłyśmy na ławce. Gaba z tajemniczym wyrazem twarzy zaczęła opowiadać:
-Miałyśmy sesję zdjęciową do nowego filmu, w którym gramy. W grudniu umarła twoja babcia, zmarła z oparzenia słonecznego. Słońce coraz bardziej zbliża się do ziemi. Z osób, które przetrwały została tylko nasz armia. Dzisiaj cały dzień bredzisz, że widzisz nadziemskie istoty. To pewnie od poparzenia, a ja próbuję cię uratować, bo nigdy tak nie mówiłaś... Dziś rano gdy poszłaś do łazienki byłaś w jeszcze w tej sukience, a wyszłaś z niej w "szmatach", czyli strzępach sukienki i byłaś cała podrapana.
Miałam lusterko, więc na siebie popatrzyłam. Na twarzy miałam kilka ran, a mój makijarz był rozmazany. Słońce zaczęło się zbliżać.
-Szybko, za mną!- krzykneła Gaba ciągnąc mnie za rękę.
-Ale co robimy, gdzie biegniemy?- zapytałam się w panice.
Wtedy zaczęłam widzieć duchy. Widziałam mojego dziadka, który w realu zmarł w 2010 roku. Słońce cofnęło się i niebo było normalne. Wszystko się wyregulowało, a wtedy wybiła północ. Stała przede mną kobieta, która cęsto mi się śni. Była zakrwawionym stroju itd. ogólnie jej wygląd był straszny. Stanęłam w miejscu, a żadnego człowieka nie było tu widać. Kobieta wzięła mnie za rękę i powiedziała: Ostatnia myśl?
Wtedy pociągnęła mnie i się obudziłam (już w realu). Poczułam, że ktoś siedzi koło mnie, ale tam nikogo nie było, może to przypadek? Może to nie ma żadnego związku z przyszłością... Na tą porę mogę to nazwać snem o przyszłości. Pewnie to wszystko nic nie znaczyło.

Tak wyglądało to słońce z bliska...
To dzisiaj na tyle, ale się rozpisałam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz